Otóż mam taki problem ponieważ chciałbym ściągnąć i obejrzeć bajkę którą oglądałem w moim dzieciństwie (powiem ze mam 19 lat żeby nie było) jednak zapomniałem jej tytułu a była to bajka o piłce nożnej. A dokładniej o jakimś tam piłkarzu w wieku 13-17 lat (tak w okolicach) i poprowadzeniu drużyny do zwycięstwa Przekonaj się, jak dużo wiesz o Polskiej reprezentacji na Euro 2016! Quizy reprezentacja - sprawdź największą bazę quizów o tematyce reprezentacja. Rozwiązuj quizy, testy, głosowania lub stwórz swoje własne. Quiz z działu reprezentacja czeka na Ciebie! Bramki, których nie da się zapomnieć. Moje zestawienie legendarnych bramek. Oglądajcie!Jeśli się podoba, zostaw łapkę w górę i subskrybuj po więcej filmów! Z Opis. Alfabet footballu. John Cleese - jak każdy szanujący się Anglik - fan piłki nożnej, oprowadza nas po historii tej najbardziej znanej gry zespołowej na świecie. Swoją wędrówkę zaczyna od plemion celtyckich 2000 lat temu, a kończy przed stadionem olimpijskim w Berlinie. W ekscytującą podróż po świecie footballu zabierają Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Nazwa na YT o PIŁCE NOŻNEJ ! Pytania . Wszystkie pytania; Bajki i baśnie (3297) Cytaty (7548) Czasopisma (9951) Człowiek (27340) Dlaczego kolorowanki piłkarze, z piłkarzami, o piłkarzach są tak popularne? Piłkarze kojarzą się przede wszystkim z najbardziej popularnymi postaciami piłki noznej, takimi jak: kolorowanki Robert Lewandowski, Cristiano Ronaldo, kolorowanki Lionel Messi czy David Beckham. To tylko cztery osoby podane jako przykład, a jest ich o wiele wiecej. Każdy fan piłki nożnej ma zapewne swojego kzUI. To opowieść przeznaczona dla dzieci w wieku 7-10, której celem jest pokazanie, że dziewczynki (kobiety) mogą pełnić funkcje przywódcze, przejmować inicjatywę oraz dodanie im odwagi i pewności siebie. Pokazanie, że o byciu dobrym liderem nie decyduje płeć, a umiejętności, wiedza i kompetencje. Bajka podkreśla rolę dialogu i efektywnej komunikacji we współpracy oraz istotność wzajemnego szacunku i uznania dla cudzych umiejętności. Bajka powstała w ramach programu edukacyjnego prowadzonego przez Fiundację we współpracy z Amazon. Bajkę wraz z materiałami edukacyjnymi dla rodziców i nauczycieli oraz audiobook można bezpłatnie pobrać ze strony – No to mamy przekichane! – krzyknął Maks, wbiegając na salę gimnastyczną szkoły podstawowej numer trzydzieści sześć. – Co się stało? – zapytał Mikołaj, który w przeciwieństwie do Maksa pojawiał się zawsze dziesięć minut przed czasem. W końcu był kapitanem drużyny. A to zobowiązuje. – Kiszka, klapa, klops. I w ogóle – wydyszał Maks. – A konkreeetnie? – Antek nie przyjdzie dziś na trening. A jutro nie przyjdzie na mecz. – Serio?! – Mikołaj aż się zgarbił. – No to kiszka, klapa, klops. I w ogóle. – Przecież mówię. Antek ma gorączkę i szlaban na wyjścia. Próbował uciec oknem, ale go mama dorwała. Grypa. – Gryyypaa – westchnął przeciągle Mikołaj. – Co za czasy! Raz niechcący kichniesz i rodzice trzymają cię w jaskini. – Generalnie finito. Czyli ja już państwu dziękuję i idę na chatę. Do widzenia. – Poczekaj, Maks. Może coś wymyślimy? Ewentualnie. – Ale co, mamy grać w trójkę? Przecież trzecia de nas jutro rozjedzie. Po prostu powiedz pani, że oddajemy walkowerem. – A Rudy? Nie zagrałby? – Rudy? – Maks zrobił wielkie oczy i zaczął nimi śmiesznie przewracać. – No! Rudy jest świetny w sporcie! Ale w e-sporcie. Łapiesz różnicę? Gdybyś odkleił jego tyłek od fotela i ręce od klawiatury, to może by przyszedł. I może popatrzył. Moooże. – A Tymek? – Tymek? A, Tymek, pamiętam. – Maks uderzył się dłonią w czoło w taki sposób, jakby właśnie przypomniał sobie o urodzinach bogatej ciotki z Ameryki. – Tak, raz przyszedł na trening, bo mu rodzice kazali. Jak mu podałem piłkę na główkę, to zaczął uciekać i krzyczeć: „Ratunku!”. A kojarzysz to? „Ała, piłka mnie uderzyła”. Albo to: „Chłopaki, mam kopać do przodu czy do tyłu?”. Tymek gra jak baba – dodał na koniec z kwaśną – A co to znaczy, że ktoś gra jak baba? – zaciekawiła się pani Magda, wychowawczyni i opiekunka drużyny piłkarskiej trzeciej be. Pojawiła się nagle przed chłopcami, jakby wyrosła spod ziemi. – Nnoo… eee… jakoś tak… inaczej… psze pani – wystękał Maks i wbił wzrok w podłogę. – Baby są jakieś dziwne. – Dziewczyny są nawet spoko, ale do pewnych rzeczy normalnie się nie nadaaają – dorzucił szybko Mikołaj. – Dlaczego do pewnych rzeczy normalnie się nie nadają? Możesz powiedzieć, co dokładnie masz na myśli? – zapytała pani Magda i spojrzała badawczo na Mikołaja. – I trochę się niepokoję, gdy słyszę słowo „baby” – dodała. Mikołaj znał to spojrzenie. Dwa tygodnie temu nauczycielka patrzyła na niego dokładnie w taki sam sposób, kiedy próbował ściągać na sprawdzianie z matmy. – No… bo… Nie wiem… Bo mają inne… mormony? – wystękał. – Masz na myśli hormony? – Właśnie. To wszystko przez hormony! – ucieszył się Mikołaj. – Coś wam powiem, panowie. – Pani Magda zrobiła się nagle bardzo poważna. – Kiedy słyszę wasze fantazje o, jak je nazywacie, babach, czuję smutek i robi mi się przykro. W końcu sama jestem, hm, „babą”. I nie uważam, żebym nie nadawała się do jakichś zadań czy spraw. Zależałoby mi na tym, żebyście zaczęli myśleć w nieco inny sposób, mniej oceniający tak zwane przez was „baby”. Warto rozejrzeć się wokół z otwartością i zaciekawieniem. Bo coś mi się wydaje, że ratunek dla was jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. – Na wyciągnięcie ręki?! Czyli gdzieee?! – Mikołaj zaczął się rozglądać po sali nieco nieprzytomnym wzrokiem. – Tam na ławce siedzą Julka i Tosia. Właśnie skończyły swój trening biegowy. Z tego co mi wiadomo, znają się na piłce. Wystarczy zaprosić je do drużyny. – Dziewczyny z nami?! – Maks wyglądał na bardzo zdziwionego. – A czy to jest legalne? – Zgodnie z regulaminem turnieju drużynę tworzą dzieci z jednej klasy. Nie jest napisane, czy chłopcy, czy dziewczyny, czy wysocy, czy niscy, czy piątkowi, czy dwójkowi. Wszyscy mają równe szanse. Za chwilę zaczynamy trening. Decyzja należy do ciebie, Mikołaju. Jesteś kapitanem drużyny. Przypomnę tylko, że Julka biega najszybciej z całej klasy. Mikołaj podrapał się po głowie. Spojrzał najpierw na panią, a potem na Maksa, który wyglądał, jakby zjadł pół cytryny. Rozumiał, że decyzja należy do niego. I że musi ją podjąć właśnie teraz. – Spróbujmy. Tosia i Julka siedziały kilka metrów dalej. Jeszcze chwilę wcześniej, kiedy pani próbowała dowiedzieć się od chłopaków, dlaczego dziewczyny nie nadają się do pewnych rzeczy (normalnie), koleżanki były ciche jak myszki. Tylko patrzyły w dal i nasłuchiwały. A teraz nagle zaczęły gadać jak najęte. Mogłoby się wydawać, że im bliżej był Mikołaj, tym gadały więcej. – Hej, Julka, dołączysz do drużyny? Ewentualnie? – Mikołaj powiedział to takim tonem, jakby chodziło o jakiś drobiazg, a nie o sprawę życia i śmierci. – A bo co? – odburknęła Julka, jakby zaproszenie do drużyny trzeciej be było dla niej zupełnie nieważne. – Antek zachorował. To co, dołączysz? – A jakby nie zachorował, też byś zapytał? – Julka, no weź. Jutro najważniejszy mecz. – A może jakieś „poproszę”? Mikołaj nie wiedział, jak się gada z dziewczynami. Z chłopakami potrafił rozmawiać, żartować, śmiać się, przedrzeźniać, a nawet kłócić. A z dziewczynami nie. Kiedy miał się do jakiejś odezwać, to go normalnie zatykało. Zresztą skąd miał wiedzieć, jak się gada z dziewczynami, skoro z nimi wcześniej nie gadał? Maks też nie gadał. I chory na grypę Antek też. Co prawda Antek miał o rok młodszą siostrę, ale mówił, że z nią nie gada. No bo niby o czym? Ale teraz ważył się los całej drużyny. Drużyny, której Mikołaj był kapitanem. Chłopiec poczuł, że musi zebrać wszystkie swoje siły i zrobić ten trudny krok. – Poproooszę – wymamrotał. – No to zgoda. Ale z Tośką – odpowiedziała szybko Julka. – Potrzebujemy tylko jednej osoby – mruknął Mikołaj. – Idę z Tośką albo wcale. Macie dopisać ją do listy zawodników. – Julka, daj spokój, ja nie potrzebuję… – Tosia złapała koleżankę za rękaw koszulki. – Tu nie chodzi o ciebie. Tu chodzi o mnie, Tośka. Ja ciebie potrzebuję. Rozumiesz? To co robimy, panie kapitanie? 4. – Wiesz, co to jest? – odezwał się Maks do Julki, która wyszła na boisko. Tosia usiadła na ławce, tuż obok pani. – Nie, powiedz mi – odparła Julka z zagadkowym uśmieszkiem na buzi. – To jest piłka nożna. Kopiemy ją przed siebie, strzelamy na bramkę albo podajemy do zawodnika z drużyny – objaśniał Maks, wywijając przy tym nogą, która udawała, że kopie. – Mogę spróbować? – zapytała dziewczynka. Maks prostym podaniem po ziemi posłał piłkę do Julki. Dziewczynka podbiła ją lekko stopą, poprawiła kolanem i złożyła się do strzału. Uderzona z powietrza piłka przeleciała prawie przez pół boiska i walnęła w poprzeczkę bramki z takim impetem, że aż zadrżał parkiet w szkolnej sali gimnastycznej. – Łał! – odezwał się Maks. – Łaaał! – odezwał się Mikołaj. – Łał! – odezwał się Aleks, bramkarz drużyny, który zwykle się nie odzywał. Po prostu stał na bramce i robił swoje. – Czemu nie powiedziałaś wcześniej, że umiesz grać? – zdziwił się Mikołaj. – Bo nikt mnie o to nie pytał – odpowiedziała Julka. – To co, zaczynamy trening? Rzeczywiście, kiedy chłopcy kompletowali drużynę do najważniejszego piłkarskiego turnieju sezonu, nawet nie pomyśleli o tym, że mogą zaprosić dziewczyny. Mikołaj patrzył na Julkę i zastanawiał się, czemu mu to w ogóle nie przyszło do głowy. 5. – Mógłbyś mi czasem podać! – warknęła Julka do Maksa, kiedy po treningu schodzili z boiska. – Ale ty ciągle jesteś w innym miejscu. Biegasz jak wariatka – prychnął Maks. – Bo ci wychodzę na pozycję, heloł! Ale ty tego nie widzisz, bo gapisz się tylko na piłkę i na swoje nogi. Lecisz na bramkę jak ślepy. Lewandowski się znalazł… – Lewandowski! Ale pojechałaś! Ty mi nic nie mów o Lewandowskim, bo jemu kumple robią wciąż wrzuty i asysty. A ja? Ja gram z… – … z babą? To chciałeś powiedzieć? – Nie rozumiem. Niby wszystko jest w porządku, ale coś nam się gra nie klei – do rozmowy włączył się Mikołaj. – Bo nie gracie zespołowo… – dorzuciła Tosia, która przez cały trening uważnie przyglądała się grze z ławki. – Julka, może ty… – Mikołaj znowu zaczął drapać się po głowie. – Poczekaj, Mikołaj – przerwała mu Julka. – Chcę posłuchać, co ma do powiedzenia Tosia. Tosia! – Ale o czym tu gadać? – burknął Maks. – TERAZ MÓWI TOSIA! Tosia chwilę się zawahała, po czym wstała z ławki i podeszła do drużyny. W lewej dłoni ściskała notes i długopis, z którymi nigdy się nie rozstawała. Wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić: – Każdy z was ma piłkarski talent. I każdy z tych talentów jest inny. Julka, ty jesteś szybka jak błyskawica, przegonisz wszystkich na boisku. Ty, Mikołaj, potrafisz zwolnić grę i rozegrać piłkę tam, gdzie trzeba. A tobie, Maks, trudno odebrać piłkę. Dryblujesz prawie jak Messi… – Tu Tosia zrobiła się trochę różowa na buzi. Zresztą tak samo jak Maks. – Wystarczy to wszystko ze sobą połączyć, ułożyć. A gdyby zrobić tak… Otworzyła notes. Zaciekawione dzieci stanęły wokół niej. Nie było tylko Aleksa, który – jak to było w jego zwyczaju – powiedział wszystkim „cześć” i poszedł prosto do domu. 6. – Powiem ci, że ten świat oszalał – powiedział Maks, odbijając piłkę o ziemię, jakby to była piłka do kosza. – My i dziewczyny w jednej drużynie! Ogarniasz to? – Ale sam widziałeś, jakie Julka ma kopyto – zauważył Mikołaj. – Niby tak, strzela jak złoto. Ale to wciąż babskie kopyto. A ta Tośka, która się rządzi i uczy nas, jak grać? Nas! Ogarniasz to? – Niby prawda, ale wiesz, ona ma sporo racji. Całkiem dobrze rozkminia. Fajnie nam rozrysowała tę nową taktykę. – Co ona tam wie. Tylko siedzi, patrzy i skrobie. Wkurza mnie to. – Ej, tydzień wcześniej mówiłeś, że ci się podoba. – Przestań, to już prehistoria. Poza tym nie łączmy uczuć i obowiązków. Coś czuję, że jutro przerąbiemy ten – Słuchałam, jak mówiłaś drużynie o talentach. – Pani Magda podeszła do Tosi, która wciąż coś pisała w swoim notesie. – Bo wie pani, oni naprawdę mają szansę wygrać ten turniej. Tylko muszą zobaczyć, że są drużyną. A teraz to każdy gra tylko na siebie. – Zgadzam się z tobą. Piłka nożna to sport zespołowy. Jestem pod wrażeniem, że potrafisz to dostrzec. A także zaproponować drużynie dobrą taktykę. Jak prawdziwy trener. – Myśli pani? Ja tylko… – Tosia skuliła się na ławce. – Myślę, że masz duży talent. I zachęcam cię do tego, żebyś go jak najczęściej wykorzystywała. – Ja też mam talent? – zdziwiła się dziewczynka. – Przecież ja nie kiwam się tak dobrze jak Maks, nie biegam tak szybko jak Julka i nie podaję tak dokładnie jak Mikołaj. – A ja sobie myślę, że w piłkę gra się nie tylko nogą, lecz także głową. To jest bardzo ważne w tej grze. Nie sądzisz? – zapytała pani. Po czym zaraz dodała: – Zależy mi na tym, abyś jeszcze bardziej poczuła się częścią Finał turnieju piłki nożnej to co roku wielkie święto dla całej szkoły. I zwykle to było bardziej święto chłopaków niż dziewczyn. Bo wprawdzie dziewczyny kibicowały swoim klasom, ale żadna nigdy nie była w drużynie. Kiedy więc drużyna trzeciej be wyszła na parkiet, publiczność zrobiła coś takiego: – Oooooooooooooooo! A kiedy skończyło się: „Oooooooooooooooo!”, wybuchł harmider, bo wszyscy na trybunach zaczęli nagle ze sobą gadać. Wśród tego gadania było też słychać takie jakby: „Hi, hi, hi…”, „Hi, hi, hi…”. Drużyny stanęły na parkiecie naprzeciw siebie. Kapitanowie uścisnęli sobie dłonie. – Cześć, dziewczynki. Gotowe na łomot? – zarechotał Misiasty, miętoląc dłoń Mikołaja. Mikołaj nic nie odpowiedział, tylko zacisnął zęby tak, że aż zazgrzytały. A rękę Misiastego ścisnął tak mocno, że ten aż jęknął. Misiasty to był kawał chłopa i rzadko jęczał. Był największy spośród chłopaków ze wszystkich trzecich klas. Może dlatego, że był starszy, bo został na drugi rok. Po chwili rozległ się dźwięk gwizdka. Pan Kacper, nauczyciel WF-u, rozpoczął mecz. Szkolny zegar zaczął – Co się dzieje, Mikołaj? – zapytała pani Magda. – Nie wiem, psze pani. Trochę się pogubiliśmy – odpowiedział Mikołaj. – To przez tę twoją taktykę – wysyczał Maks do Tośki. – Robimy, co kazałaś, a i tak nic nam nie wychodzi. Efekt? Przegrywamy dwa – jeden. – Nie może wyjść, bo w ich ataku gra dzisiaj Misiasty. Trzeba szybko zmienić… – … ty już lepiej nic nie mów – warknął do koleżanki Maks. – Od teraz gram po swojemu, a nie po babskiemu. – Zaczekaj, Maks. Niech Tośka powie… Ewentualnie – zaproponował Mikołaj. – … to wy tu sobie słuchajcie – rzucił Maks. – Ja wracam na boisko. Cześć, dziewczynki.– Jaki masz pomysł na zmianę sytuacji? – zapytała Tosię nauczycielka, kiedy piłkarze wrócili na boisko. – Za chwilę koniec pierwszej połowy, a wasza drużyna przegrywa. – Ja? Nie rozumiem – zdziwiła się Tosia. – Chcesz dalej prowadzić drużynę z ławki? – zapytała pani Magda. – Tak to się na pewno nie uda – mruknęła Tosia. – Właśnie. Zatem jaki będzie twój następny krok? – Naprawdę pani myśli, że mogłabym? Naprawdę? – Dziewczyno, masz wszystko, czego potrzeba, żeby uratować ten mecz!10. – Chcę wyjść na boisko – wypaliła Tosia do Mikołaja, kiedy ten z resztą drużyny zszedł do szatni na przerwę. – Co?! – wystękał zdyszany chłopak. – Jesteś kapitanem, Mikołaj. Mówię ci, że chcę wejść do gry – powtórzyła stanowczo Tosia. – Tak, Tosia, tak! – podchwyciła zziajana i spocona Julka. – Przecież ty grasz jak pantera. A na dodatek i grasz, i myślisz. Jednocześnie! – Potrzebujemy na szybko nowej taktyki, bo trzecia de rozjedzie nas na miazgę. Chcę wyjść na boisko. – Masz rację, Tośka. Potrzebujemy nowej taktyki. Powinniśmy cię wcześniej słuchać. Ale tym razem trzeba to zrobić na całego – powiedział Mikołaj i zaczął ściągać opaskę z lewego ramienia. – Zastąpisz mnie. Idę zgłosić panu zmianę kapitana drużyny. – Słuchajcie, musimy zająć się Misiastym – powiedziała Tośka, wychodząc na boisko. Na widok drugiej dziewczyny na boisku na trybunach rozległo się coś takiego: – Ooooooooo… Hi, hi, ha… Ooooooooooo… Szur, szur, ha, ha… Oooooooooo! – Ale Misiasty to kafar… – odpowiedział Tośce Mikołaj. – Ale kiepsko się kiwa. Obserwowałam go przez całą połowę. On potrafi robić tylko jeden prosty zwód, to wszystko. Cała drużyna pracuje na niego. Wystarczy zabrać mu piłkę, a gra im się posypie. Zobaczycie. – Ta nowa ma rację – mruknął Aleks. – Trzymajcie Misiastego jak najdalej od mojej bramki – dorzucił i podreptał na swoją pozycję. To było chyba najdłuższe zdanie, jakie powiedział do kolegów od – Dlaczego nie wyszedłeś na boisko, Maks? Tak jak powiedział Mikołaj? I czemu rzuciłeś w szatni koszulką? – To nie jest sport dla mnie, psze pani. I nie mam już siły. – A ja sobie myślę, że ciężko ci z tym, że kapitanem została dziewczyna. – Ona zabrała Mikiemu opaskę i zaczęła się strasznie rządzić… Jeee… Widziała to pani?… Ale akcja! Trzy – dwa! Trzy – dwa! Brawo, Julka!!! – Hm, ja widziałam coś innego. To Mikołaj zdecydował o zmianie. I moim zdaniem postąpił bardzo roztropnie. – Ale ona to wymusiła. Eeeech… Widziała to pani? Dosłownie minimetry. Piękny strzał. Dawaj, Miki! Dawaaaaj!!! – Pewnie chciałeś powiedzieć: „milimetry”. Wymusiła? Ja nie widziałam takiego działania ze strony Tosi. Nie wydaje mi się również, żeby Mikołaj był skłonny do działania pod wpływem przymusu. A może jest trochę tak, że to ty chciałeś zostać kapitanem? – Jeeest!!! Trzy – trzy. Brawo, Tośka!!! – Maks wrzasnął na całe gardło, ale po chwili zacisnął usta, jakby powiedział jakieś kłamstwo albo brzydkie słowo. – Ja kapitanem?! Ja kapitanem?! W życiu! No i sama pani widzi. Co ona wyprawia?! Czemu właśnie teraz bierze minutę przerwy? – Regulamin jej na to pozwala – przypomniała – Słuchajcie, mamy remis. Ale remis to dla nas przegrana, bo poprzedni mecz przegraliśmy dwa – trzy – powiedziała Tosia. – Został nam czas na ostatnią akcję. Ta akcja nie uda się bez ciebie, Maks. Chcę, żebyś wyszedł na boisko. – Ja? A czemu ja? – burknął chłopiec. – Kochani, zostało wam pół minuty – przypomniała pani Magda. – Maks, przestań się dąsać – wtrącił się Mikołaj. – Wyłaź na boisko i wygraj ten mecz. Maks spojrzał spode łba najpierw na Mikołaja, potem na Tośkę, po czym chwycił koszulkę i zaczął ją zakładać. – Piętnaście sekund! – Posłuchajcie… – zaczęła Tosia. – Mam taki plan… Kiedy zabrzmiał gwizdek, drużyna trzeciej be wybiegła na boisko. I wtedy Tośkę olśniło. Zdjęła szybkim ruchem opaskę z ramienia. – Maks, łap! – krzyknęła. Maks zwinnym ruchem chwycił opaskę w locie. – Dziękuję, pani Ostatnia akcja meczu trzeciej be z trzecią de przejdzie do szkolnej legendy. Misiastemu i jego kumplom wystarczył remis, dlatego szanowali piłkę. Podawali po prostu jeden do drugiego i nie robili żadnych ryzykownych akcji. Do końca zostały dosłownie sekundy. Widownia zaczęła odliczać: DZIESIĘĆ… DZIEWIĘĆ… OSIEM… SIEDEM… Przy SZEŚĆ… Misiasty zatrzymał się, oparł nogę na piłce i podniósł ręce, bo był już pewny zwycięstwa. I wtedy stało się coś niesamowitego. Maks podbiegł do Misiastego… PIĘĆ… zrobił wślizg i wybił piłkę spod stopy przeciwnika… CZTERY… Julka przejęła piłkę i kopnęła z całej siły… TRZY… Uderzona z powietrza piłka przeleciała prawie przez pół boiska i walnęła w poprzeczkę bramki… DWA… z takim impetem, że aż zadrżał parkiet w szkolnej sali gimnastycznej. Ale tym razem zamiast odbić się i polecieć w stronę trybun, wpadła do bramki… JEDEN! – Ooooooo!… Aaaaaaaaaa!… Jeeeeeeeeee!… Coooooooo?!… Łaaaaaaał!… Nieeeeeeeeee!… Hurrrrrrraaaaaaa!… Szur, szur… Chlip, chlip. – Heeej, Misiaaaasty! – zawołał Mikołaj. – Czego chcesz? – odburknął załamany Misiasty. – Powiedz mi, jak to jest dostać łomot od dziewczynek. Jeszcze nie ucichł harmider na trybunach, a zwycięską drużynę już otoczyli uradowani uczniowie. – Odpowiecie na parę pytań dla szkolnego bloga? Dlaczego na początku tak kiepsko wam szło, a mimo to zwyciężyliście? Gdzie nauczyliście się tak grać? Zdradzicie sekret waszej strategii? Kto wymyślił tę ostatnią akcję? – Dwie dziewczyny z czwartej gie wepchnęły się przed innych i skierowały smartfon z włączonym nagrywaniem w stronę Maksa. Ten już chciał się odezwać, ale spojrzał na Tosię, która stała nieco z boku. Lewą rękę miała wyciągniętą do góry w geście zwycięstwa. W prawej, jak zwykle, trzymała notes i długopis. Maks wskazał blogerkom koleżankę i powiedział: – Na wszystkie pytania odpowie wam nasza ekspertka. 15. – Możesz mi wytłumaczyć, Miki, skąd Tośka tak zna się na piłce? – spytał Maks kolegę, kiedy stali w kolejce po lody. Lody naturalne, naturalnie. – Nie mam zielonego pojęcia. Ewentualnie – odpowiedział Mikołaj. – Może stąd, że jest siostrą Łanieckiego – dorzucił Aleks, który właśnie pałaszował dwie kulki pistacjowych, jedną cytrynowych i jedną malinowych. Te lody to była nagroda za zwycięstwo w turnieju, dlatego Aleks się nie oszczędzał. – TEGO Łanieckiego?! – Mhm. – Łanieckiego, juniora kadry?! – No. – TEGO Łanieckiego, juniora kadry narodowej?!?! – Właśnie – potwierdził Aleks. – Tośka interesowała się piłką, kiedy ty jeszcze sikałeś w pampersa, a na tatę mówiłeś „tabojet”.16. – Wiesz, Maks mnie zapytał, czy pójdę z nim i z Pumpkiem na spacer. – Coś ty, naprawdę?! – Julka aż przestała jeść lody. Dziewczyny siedziały na ławce i czekały na kolegów. – Pumpek to ten jego śmieszny piesek? – Maks chciał obgadać strategię na turniej międzyszkolny, bo to już za tydzień. – Aha, i na rozmowę o strategii zabiera ciebie i Pumpka na spacer? Do parku? A to ciekawe! Mnie się wydaje, że tu nie chodzi o strategię. – Myślisz?… – spytała Tosia i się zaczerwieniła. – Może masz rację… Jakoś strasznie się przy tym zapraszaniu jąkał. Tylko jeśli nie chodzi o strategię – kontynuowała – to czemu od razu nie powiedział, że nie chodzi o strategię? – Bo wiesz, moja droga… – zaczęła Julka, gryząc kulkę waniliowych – … chłopaki są jakieś dziwne! – Ewentualnie – roześmiała się JaniszewskiPosłuchaj audiobooka Teraz mówi Tosia: Wypróbuj aplikację Filing Szybsza, lepsza, wygodniejsza Przed wami ranking 10 najlepszych filmów fabularnych o piłce nożnej. Futbol nie był może nigdy równie wdzięcznym tematem dla scenarzystów i reżyserów jak na przykład boks, więc w zestawieniu nie znajdą się produkcje kalibru „Wściekłego byka” czy „Rocky’ego”, ale i tak bez jakichkolwiek trudności udało nam się zebrać dziesięć niezapomnianych, często wręcz kultowych tytułów. Większość z nich pewnie doskonale znacie, ale być może niektórych jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć. Tym lepiej – mamy nadzieje, że właśnie ten ranking zachęci was do początek słówko o kryteriach. Musimy od razu zaznaczyć, że nie przywiązywaliśmy wielkiej wagi do kolejności zawartych w zestawieniu filmów. Jasne, trochę sobie o tym podyskutowaliśmy, zapytaliśmy też o zdanie ludzi, którzy na kinie znają się lepiej od nas i zajmują się nim zawodowo, ale umówmy się – gdyby przestawić film z pozycji piątej na dziewiątą, a ten z ósmej lokaty przerzucić na szóstą, to nic wielkiego by się nie gustu, nie ma tu za bardzo o co kruszyć kopii. Generalnie braliśmy pod uwagę filmy fabularne (dokumenty ujmiemy w osobnym zestawieniu), które są popularne (w Polsce lub globalnie), udane artystycznie (wiadomo, nie mówimy o jakichś arcydziełach, ale też nie o gniotach), no i które zawierają w sobie tę swoistą magię futbolu. To ostatnie kryterium jest oczywiście trudne do zdefiniowania i wybitnie uznaniowe, dlatego już wcześniej podkreśliliśmy, że kolejność filmów ujętych w rankingu nie jest najistotniejsza. Nie przeczymy też, że z pewną dozą przychylności spoglądaliśmy na filmy polskie. Siłą rzeczy – bliższa koszulka ciału. Co oczywiście nie oznacza, że cały ranking składa się z tylko z rodzimych zresztą – przekonajcie się GOL!produkcja: USA / Wielka Brytaniarok produkcji: 2005obsada: Kuno Becker, Alessandro Nivola, Anna Frielfilm do obejrzenia na: Amazon PrimeKto nigdy nie marzył o przeżyciu podobnej przygody co Santiago Munez, główny bohater filmu „Gol!”, ten albo ma serce z kamienia, albo nie lubi futbolu, albo w okolicach 2005 roku był już za stary i zbyt zgorzkniały, by ekscytowały go takie romantyczne, trochę oderwane od rzeczywistości historie. Tak czy owak, dla pewnego pokolenia miłośników piłki nożnej obraz w reżyserii Danny’ego Cannona cieszy się statusem bliskim pokrótce fabułę: młody Santiago, ubogi mieszkaniec Los Angeles, niezwykle uzdolniony, ale jednocześnie pozbawiony perspektyw na zrobienie kariery w świecie futbolu, nieoczekiwanie otrzymuje szansę wyjazdu do Europy i spróbowania swoich sił w ekipie Newcastle United. Sprawy się jednak komplikują, gdyż pogoń chłopaka za marzeniami usiłuje storpedować jego ojciec – twardo stąpający po ziemi mężczyzna, który nie wierzy, że jego syn może podbić angielskie boiska. Generalnie historia jest skrojona pod to, by inspirować, emocjonować i wzruszać. Oczywiście głównie młodych widzów, którzy pewnych – przyznajmy, dość tandetnych – zabiegów artystycznych jeszcze nie wyłapują. Albo się nimi nie jest to wielkie kino. Kolejne części, zwłaszcza trzecia, są jeszcze mniej udane. Ale swój urok „Gol!” niewątpliwie posiada i, choć przewidywalny, naprawdę potrafi przykuć do ekranu. Nie bez znaczenia dla sukcesu produkcji był też fakt, iż patronowała jej FIFA. Dlatego na ekranie oglądamy dziesiątki realnych gwiazd futbolu, no i twórcy mogli też sobie pozwolić na wykorzystanie licencjonowanych nazw klubów czy BOISKO BEZDOMNYCHprodukcja: Polskarok produkcji: 2008obsada: Marcin Dorociński, Eryk Lubos, Bartłomiej Topa, Marek Kalitafilm do obejrzenia na: YouTube„Boisko bezdomnych” to ciekawy przykład, jak za sprawą historii o ludziach będących na życiowym zakręcie (czy nawet takich, którzy z tego zakrętu wypadli i znajdują się rowie) można zagwarantować widzom potężny zastrzyk optymizmu. Bo dzieło Kasi Adamik rzeczywiście jest bardzo optymistyczne, dające nadzieje. I w sumie taki jest także futbol. Jedyny sport drużynowy, gdzie totalny autsajder może zagrozić o fabule. Za magazynem Culture: – Tytuł wskazuje, że tematem filmu jest bezdomność – i to w najbardziej dosłownym sensie. Bohaterowie filmu, ludzie z różnych środowisk: były ksiądz, marynarz, górnik, minister, trener, a nawet były kosmonauta, spotykają się w podziemiach stołecznego Dworca Centralnego. Są ludzkimi strzępami, wegetują w zakamarkach dworca, żywią się w przytułkach i polowych kuchniach. Uciekają od rzeczywistości, a może to rzeczywistość odwróciła się od nich. Wycinek z gazety z informacją o piłkarskich mistrzostwach świata bezdomnych okazuje się nieoczekiwaną inspiracją. Trener, niespełniony piłkarz, którego karierę na samym początku przerwała kontuzja, organizuje spośród nich drużynę piłkarską. Wspólne treningi scalają zespół, pozwalają na nowo uwierzyć w swoją zaletą boiska niewątpliwie jest kapitalne aktorstwo. Nie tylko Marcina Dorocińskiego, choć on oczywiście zawłaszcza większość scen, w których uczestniczy, ale i aktorów drugoplanowych. Marka Kality, Eryka Lubosa, Bartłomiej Topy. Poza tym, zdjęcia pozwalają wczuć się w swojski klimat filmu. Nie jest to Polska jak z pocztówki, no ale też scenariusz nie opowiada o reprezentacji narodowej, tylko reprezentacji Dorociński w filmie „Boisko bezdomnych”Dzieło Adamik nie jest pozbawione to sposób, w jaki twórcy przedstawiają ludzi z marginesu społecznego w „Boisku bezdomnych” bywa momentami drażniąco idealistyczny i oderwany od rzeczywistości. No ale na tym przecież polega magia kina i magia futbolu, by kreślić właśnie takie scenariusze. Całość się zatem jak najbardziej broni. Nawet finał. Świetnie to ujął Łukasz Muszyński w swojej recenzji na portalu Filmweb: – Bezdomni odnajdują tutaj dom w szerszym znaczeniu – Polskę. Reprezentując swój kraj na międzynarodowych zawodach z orłem na piersi, mogą na nowo poczuć się pełnowartościowymi obywatelami. Piękno ekranowej murawy jest fałszywe, ale wzrusza dobrą wolą MECZ OSTATNIEJ SZANSYprodukcja: USA / Wielka Brytaniarok produkcji: 2001obsada: Jason Statham, Vinnie Jones, David Kellyfilm do obejrzenia na: HBO GO / Amazon PrimeChciałoby się rzec: Vinnie Jones i wszystko jasne. Facet za swoich zawodniczych czasów uosabiający futbol słusznie miniony – brutalny, wręcz chamski, daleki od profesjonalizmu. A jednak na swój sposób romantyczny. Ostatecznie można było odnieść wrażenie, że skoro taki gość jak Jones zdołał się wdrapać na najwyższy poziom, to tak naprawdę każdy ma na to szansę. Wystarczy minimum talentu i 200% determinacji. Jones swoim przykładem dowodził, że piłka nożna nie jest grą dla elit, tylko grą dla ludu. Dla każdego. Working class hero, mówiąc „Mecz ostatniej szansy” w takie tony właśnie w reżyserii Barry’ego Skolnicka – nawiązujący do paru innych filmów tego typu, przede wszystkim amerykańskiego „Najdłuższego jardu” – to jest naprawdę dobra komedia w brytyjskim stylu. Twórcom udało się przemycić na ekran także pewne elementy dramatyczne, co sprawia, że nie mamy do czynienia z filmem infantylnym. Fabuła opowiada o losach byłego piłkarza, Danny’ego Meehana – w tej roli właśnie Jones, co ciekawe ostro zmasakrowany przez krytyków za swój występ – który zostaje skazany na trzy lata więzienia za pobicie policjantów. W pierdlu się jednak nie nudzi, tylko z niemałym trudem organizuje ze współwięźniów drużynę piłkarską, która – a jakże inaczej – rzuca wyzwanie jest to oczywiście najlepszy film z Vinniem Jonesem w obsadzie, „Porachunki” i „Przekręt” gwarantują rozrywkę na wyższym poziomie, no ale nie ma co ukrywać – jak człowiek trafi na „Mecz ostatniej szansy” w TV, to nigdy nie zmieni DWIE POŁOWY W PIEKLEprodukcja: Węgryrok produkcji: 1961obsada: Dezso Garas, Zoltan Gera, Imre Sinkovitsfilm do obejrzenia na: Eastern European Movies / CDATutaj pozycja poważniejsza i starsza. „Dwie połowy w piekle” (inny tytuł: „Mecz w piekle”), czyli węgierski film z 1961 roku o scenariuszu inspirowanym tak zwanym „meczem śmierci”. Czyli starciem z okresu II Wojny Światowej, w ramach którego ukraińscy piłkarze w Kijowie starli się z żołnierzami Luftwaffe i wyszli z tej potyczki zwycięsko, za co wielu zapłaciło później bardzo wysoką, często najwyższą cenę. Oczywiście fabuła obrazu w reżyserii Zoltana Fabriego jest trochę inna. Akcja filmu „Dwie połowy w piekle” dzieje się bowiem wiosną 1944 roku i opowiada o starciu piłkarskim organizowanym z okazji urodzin Adolfa Hitlera, gdzie zmierzyć się mają za sobą niemieccy żołnierze i węgierscy w tym roku obchodzi swoje sześćdziesiąte urodziny, ale wciąż ogląda się go z przejęciem, zwłaszcza w dobrej jakości. Wrażenie robią także sceny boiskowe, nakręcone w bardzo pomysłowy i dynamiczny sposób. No i to zakończenie… Cóż, produkcja stała się inspiracją dla wszystkich późniejszych filmów z pogranicza kina sportowego i KIEDY NADEJDZIE SOBOTAprodukcja: Japonia / USA / Wielka Brytaniarok produkcji: 1996obsada: Sean Bean, Emily Lloyd, Pete Postlethwaitefilm do obejrzenia na: YouTubeJest w zasadzie pewną zagadką, jakim cudem film zbudowany na tak wielu kliszach wciąż jest w stanie chwytać za serce i budzić emocje, ale to już chyba temat do analiz dla filmoznawców, a może nawet psychologów. Tak czy owak, „Kiedy nadejdzie sobota” w reżyserii Marii Giese to artystycznie ciekawsza niż „Gol!”, choć w Polsce chyba mniej popularna wersja historii: „od zera do piłkarskiego bohatera”.Bieg wydarzeń raczej klasyczny. Główny bohater – grany przez Seana Beana – pyka sobie w jakimś maleńkim klubiku i otrzymuje szansę występu Sheffield United. Wiadomo, jak takie filmy się na ogół kończą. Kluczowy mecz, decydująca akcja w końcówce. Zwolnione tempo, zbliżenie na stadionowy zegar, potem na rozemocjonowanych kibiców na stadionie i przed telewizorami, aż wreszcie na twarz głównego bohatera. Pada decydujący się człowiek tego wszystkiego spodziewa, jak zejścia Arjena Robbena na lewą nogę, a jednak zawsze daje się nabrać. Choć podczas powtórnego seansu doszliśmy do wniosku, że w tym akurat filmie twórcy przedawkowali slow-motion podczas decydującego rzutu Bean w filmie „Kiedy nadejdzie sobota”Trzeba jednakże przyznać, że „Kiedy nadejdzie sobota” – produkcja wydana w marcu 1996 roku, na kilka miesięcy przed mistrzostwami Europy organizowanymi w Anglii – ma w sobie coś, co odróżnia ten film od innych tego rodzaju. Piłkarz, wokół którego kręci się cała opowieść, wydaje się jak gdyby bardziej ludzki. Nie jest najbardziej utalentowanym zawodnikiem na świecie, trudno go też określić wzorem profesjonalisty. Twórcy w 1996 roku nie mogli oczywiście tego wiedzieć, ale dzisiaj można chyba film „Kiedy nadejdzie sobota” kojarzyć luźno z Jamiem Vardym z Leicester też odnotować, że w tym filmie – tu spoiler – nie ginie postać grana przez Seana Beana. HOOLIGANSprodukcja: USA / Wielka Brytaniarok produkcji: 2005obsada: Elijah Wood, Charlie Hunnam, Claire Forlanifilm do obejrzenia na: YouTubeNie mogło zabraknąć choć jednego filmu o chuligańskim obliczu dziennikarstwa wylatuje z Harvardu, zresztą niezasłużenie. Chce się odciąć od tej paskudnej sytuacji, dlatego wprowadza się na jakiś czas do domu siostry i jej męża. W Londynie ten z pozoru ułożony i inteligentny chłopak zostaje wciągnięty do grona ultrasów West Hamu United i nadspodziewanie dobrze odnajduje się w świecie pełnym przemocy. Odkrywa swoje drugie „ja” – pełne agresji. Tak można najkrócej streścić fabułę filmu „Hooligans”, w Polsce dość powszechnie znanego jako „Green Street Hooligans”.Nie wszyscy recenzenci odebrali film pozytywnie, ale niewątpliwie wraz z upływem lat zyskał on status kultowego w oczach publiczności. I mowa nie tylko o najzagorzalszych kibicach, o których film opowiada, choć wielu z nich traktuje „Hooligans” jako dzieło święte. Obraz w reżyserii Lexi Alexander ogląda się jednak z przyjemnością, nawet jeśli świat ustawek i bijatyk nie jest dla kogoś codziennością. Sporo w tym filmie scen brutalnych, lecz nie do przesady – przemoc nie wylewa się z ekranu bez przerwy. No i niemiecka reżyser nie gloryfikuje też chuligańskich zachowań. Stara się przedstawić je w sposób jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości – bez unikania w przesadę, bez nadawania im przesadnej ścieżka dźwiękowa jeszcze dodaje filmowi klimatu. Kto nie widział, niech UNITEDprodukcja: Wielka Brytaniarok produkcji: 2011obsada: Sam Claflin, Jack O’Connell, Dougray Scottfilm do obejrzenia na: Amazon PrimeNajlepsze scenariusze podobno pisze życie, przynajmniej tak zwykło się mówić. No i film „United” z 2011 roku jest dowodem na słuszność tego powiedzonka, ponieważ tragiczna i radosna zarazem historia „Dzieciaków Busby’ego” to wprost wymarzony materiał na ściskający za gardło film. Dzieło w reżyserii Jamesa Stronga jak najbardziej staje na wysokości zadania, spełnia pokładane w nim nadzieje. Bawi, wzrusza. Bardzo mocno gra na emocjach. Może momentami aż za mocno, ale sama historia niejako zmusza twórców do uderzania w wysokie Busby’ego był niepocieszony kształtem scenariusza i mocno krytykował film. Uważał, że obraz przedstawia jego ojca w sposób zbyt daleki od rzeczywistości. No ale to niestety dość standardowa sytuacja w przypadku filmów opartych na faktach. Z perspektywy widza – jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi – nieścisłości i uproszczenia fabularne nie mają pierwszorzędnego znaczenia. Liczy się efekt ogólny, a ten w przypadku „United” jest ze wszech miar znakomity. Wydaje się, że udanie i godnie uhonorowano ofiary tragedii w PRZEKLĘTA LIGAprodukcja: Wielka Brytaniarok produkcji: 2009obsada: Michael Sheen, Timothy Spall, Colm Meaneyfilm do obejrzenia na: Amazon PrimeBrian Clough. Można o nim pisać i opowiadać z najwybitniejszych, najbardziej błyskotliwych, a jednocześnie najmocniej lubujących się w kontrowersjach szkoleniowców w historii nie tylko angielskiego, ale w ogóle światowego futbolu. Człowiek-anegdota, człowiek-skandal, no i, o czym nigdy nie należy zapominać, także człowiek-triumf. Dlatego nie jest zaskoczeniem, że film opowiadający akurat o jego losach okazał się wielkim sukcesem artystycznym. Choć olbrzymia w tym również zasługa twórców – reżysera Toma Hoopera, scenarzysty Petera Morgana. No i odtwórcy głównej roli, Martina Sheena, która kapitalnie zagrał Clougha.„Przeklętą ligę” chłonie się z olbrzymią przyjemnością. Nawet biorąc poprawkę na to, że scenariusz nie do końca odpowiada rzeczywistym wydarzeniom. Zresztą głównie z tego względu obraz został poddany dość brutalnej krytyce ze strony wielu postaci ze świata brytyjskiego futbolu, które w przedstawionych na ekranie wydarzeniach uczestniczyły. Rodzina Clougha także w sposób miażdżący potępiała twórców „Przeklętej ligi”.No ale, jak mawiał klasyk, prawda nie może przecież przeszkadzać dobrej UCIECZKA DO ZWYCIĘSTWAprodukcja: USA / Wielka Brytania / Włochyrok produkcji: 1981obsada: Sylvester Stallone, Michael Caine, Max von Sydow, Pele, Kazimierz Deynafilm do obejrzenia na: Amazon PrimeZa kamerą John Huston. W obsadzie Sylvester Stallone, Michael Caine, Max von Sydow. Do tego plejada futbolowych legend, na czele z Pele, Bobbym Moorem, no i oczywiście Kazimierzem Deyną. Tematyka? Wojenno-więzienno-sportowa. Co mogło pójść nie tak? Nic. Dlatego „Ucieczka do zwycięstwa” jest filmem wręcz legendarnym. Każdy szanujący się fan piłki musi choć raz tę pozycję obejrzeć. Nie ma innej nie został przyjęty z pełną aprobatą. Twórcom zarzucano, że zapomnieli, czym w rzeczywistości było piekło II Wojny Światowej, obozów jenieckich i kim naprawdę byli naziści. Ale wydaje się z perspektywy czasu, że Huston trafił jednak w dziesiątkę, lokując akcję swojego filmu właśnie w takim, a nie innym anturażu. „Ucieczka” niby opowiada o czasach wojennych w sposób niefrasobliwy, fragmentami wręcz humorystyczny, ale nie jest też filmem zupełnie pozbawionym głębi. Sceny w zamierzeniu patetyczne rzeczywiście aż tym patosem ociekają, lecz nie w stopniu odrzucającym. żeby przypomnieć choćby niezapomniane wykonanie „Marsylianki”, no i oczywiście przewrotkę w wykonaniu „Króla Futbolu”.„Ucieczka do zwycięstwa”Celnie to podsumował Dariusz Kuźma w swojej recenzji: – „Ucieczka do zwycięstwa” jest z pewnością filmem, który można bez większych wyrzutów sumienia przyporządkować do kina rozrywkowego, ale jest to obraz tak znakomicie nakręcony, zagrany z taką pasją i swadą, że ogląda się go bez zmrużenia oka. Nie zastanawiając się, czy zaistniała w filmie sytuacja mogłaby się wydarzyć naprawdę. John Huston był reżyserem wielkim, który z każdego podejmowanego przez siebie tematu tworzył coś, co w najgorszym wypadku można było określić dobrym filmem. Można twierdzić, że na stare lata, kiedy jego zdrowie było coraz bardziej wątłe, zrobił się miękki i mniej uważny, ale jeśli przyjrzeć się temu bliżej, „Ucieczka…”, pochwała ludzkiego ducha i hołd dla mocy piłki nożnej, jest filmem bardziej niż pamiętnym. 1. PIŁKARSKI POKERprodukcja: Polskarok produkcji: 1988obsada: Janusz Gajos, Marian Opania, Jan Englert, Małgorzata Pieczyńskafilm do obejrzenia na: CANAL+Klasyk i jedna z najlepszych komedii w historii polskiego kina. Początkowo miał nosić tytuł „Kocham piłkę”. Poprzez pokazanie syfu panującego w świecie polskiego futbolu miał przedstawić także syf w rozmaitych dziedzinach życia społecznego. Jak mówił sam reżyser, Janusz Zaorski, chodziło o zobrazowanie degrengolady wszystkiego. Upadku obyczajów. Brudne szatnie, sędziowie-alkoholicy i przekupni piłkarze mieli być role Janusza Gajosa, Mariana Opani, Henryka Bisty czy Jana Englerta. No i genialny scenariusz Jana Purzyckiego. Kultowe kwestie można przytaczać bardzo długo, nigdy się one nie znudzą. „Ja jestem uczciwy. Zapłacili za 3:0 – będzie 3:0” – to chyba najsłynniejszy ktoś jakimś cudem nie oglądał, to urywkowo przytoczymy fabułę. Jan Laguna jest sędzią piłkarskim. Kiedyś był znakomitym zawodnikiem. Zasłynął ze zdobycia dwóch bramek i złamania poprzeczki w meczu ze Związkiem Radzieckim. Coraz częściej zagląda do kieliszka, ale nie może sobie zarzucić jednej rzeczy: ustawiania meczów. Kiedy odkrywa, że prezes Kmita i jego własna żona nim manipulują, poprzysięga im zemstę. Razem z dawnym kolegą z drużyny, postanawiają „wydrukować” ostatnią kolejkę pierwszej ligi i zgarnąć za to czym polega fenomen „Piłkarskiego pokera”? Wszystko w tym filmie kręci się wokół ludzi piłki, ale niekoniecznie wokół futbolu jako takiego. Jasne, sceny typowo meczowe też są, lecz, tak Bogiem a prawdą, to one chyba najgorzej zniosły próbuję czasu. Dzieło Zaorskiego i Purzyckiego stanowi de facto kapitalną opowieść, ujmijmy to, obyczajowo-kryminalną, z dużą dawką humoru sytuacyjnego, dla której sport jest wyłącznie tłem. DOBRE FILMY, KTÓRE NIE ZAŁAPAŁY SIĘ DO RANKINGUO jakich filmach warto jeszcze wspomnieć? Znajdzie się wiele takich, które były blisko topowej dziesiątki, lecz ostatecznie – z takich czy innych względów – nie znalazły się w rankingu. Oto przykłady: „Football Factory” (2004), „Do góry nogami” (1982), „Święta wojna” (1965), „Czarodziejskie buty Jimmy’ego” (2000), „Szukając Erica” (2009), „Shaolin Soccer” (2001), „Podkręć jak Beckham” (2002), „Zwycięski gol” (2000), „Cud w Bernie” (2003), „Na spalonym” (2006), „Za metą start” (1976), „Montevideo, smak zwycięstwa” (2010), „The Arsenal Stadium Mystery” (1939), „Droga do San Diego” (2006). I pewnie jeszcze moglibyśmy tę wyliczankę przez jakiś czas jest wasz ulubiony film fabularny o piłkarskiej tematyce? Dajcie znać w komentarzach. Najlepsza odpowiedź Evelin94 odpowiedział(a) o 23:38: Area no Kishi - bardzo fajne anime o piłce nożnej. Moim zdaniem źle się kończy ... tak jakby miała być druga część ale o niej ni widu, ni jeśli chcesz jakieś sportowe to polecam Haikyuu- o siatkówce, Prince of tennis - o tenisie lub Ro-Kyu-Bu! - o koszykówce. Odpowiedzi Wolfyzs odpowiedział(a) o 22:19 Kapitan Tsubasa, Inazuma Eleven EKSPERTMatsu~~ odpowiedział(a) o 22:20 Szymeg odpowiedział(a) o 22:22 Można pisać Kuroko no Basuke i Kuroko no FHGiant KillingWhistleInazuma ElevenKapitan Tsubasa Zobacz Inazuma Eleven, polecam! Oglądałam wzruszające :) Oglądaj na Rachelxy odpowiedział(a) o 20:58 Polecam Haikyuu! Jest o siatkówce, jest bardzo śmieszne, umiem przez cały odcinek śmiać się bez końca. Jest też tak wciągające, że nie chce, aby się skończyło. Naprawdę polecam! Tak inazuma go 2013 tylko po japońsku Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub RejestracjaWprowadź informację w formularzuOtrzymaj swój powitalny bonusDołącz i otrzymaj najwyższy bonus powitalnyZacznij graćMożesz zacząć grać natychmiast po rejestracji

bajki o piłce nożnej