Podczas rozmowy poruszyłyśmy kilka tematów. Z czym najczęściej borykają się kobiety po ciążach i po porodach. Kiedy trzeba udać się do specjalisty. Co może nas zaniepokoić. Jakie dolegliwości wymagają interwencji chirurgicznej. Jak możemy sobie pomóc. Na co zwracać uwagę. Jak o siebie dbać.
Escuche de forma ilimitada o descargue de forma permanente el título On My Own por Tatiana Okupnik en calidad Hi-Res en Qobuz. Suscripción disponible desde USD 4,19/mes.
Listen free to Tatiana Okupnik – Blizna (Pownut, Co Bylo and more). 16 tracks (). Discover more music, concerts, videos, and pictures with the largest catalogue online at Last.fm.
Przypomnijmy: Zirytowana Okupnik do Rusin w DDTVN: "Skończmy ten temat!" Nie przeszkodziło to jednak tabloidom w kolejnych publikacjach na temat domniemanego kryzysu w związku jurorki "X-Factora". W ostatnim czasie gazety donosiły, że Tatiana jest mocno niezadowolona z faktu, iż jej małżonek większość czasu spędza w USA, gdzie czuwa
Zniknęła z show-biznesu, gdy odnosiła wielkie sukcesy. Przestano o niej mówić, od lat nic nie nagrała. Tatiana Okupnik zdradziła, że jest chora #onet100
Biography - Tatiana Okupnik From the album ‘Spider Web’ ‘Spider Web’ is the debut UK single by Polish superstar Tatiana Okupnik and is a perfect introduction to her individual style of power-pop and strong signature vocals.
XUt2NFB. Tatiana Okupnik to dziś jedna z najbardziej znanych artystek związanych z naszym regionem. Niedawno całą Polskę zelektryzowała wiadomość, że została mamą. Urodziła córeczkę, której z mężem dali na imię narodzinach córeczki Tatiana poinformowała na profilu facebookowym 2 września, w dniu swoich 38 urodzin. Dziewczynka ma na imię Matylda. Informacja wywołała szok w świecie show biznesu, bo piosenkarka skrzętnie ukrywała swoją ciążę. - Dziecko jest zdrowe, mają ładną córeczkę - mówił Marcin Gortat podczas Flesz Fashion Night. - Ja jestem szczęśliwym wujkiem, oni są szczęśliwymi rodzicami. Za każdym razem jak biorę dziecko na rękę, to boję się że upuszczę i Michał się denerwuje. Nie rozpowiadali o ciąży, bo Tatiana jest normalną osobą. Ona nie potrzebuje rozgłosu, nie potrzebuje podawać informacji, że jest w ciąży. Ona nie idzie śladem innych celebrytów. Marcina Gortata i Michała Micielskiego, który od 2013 roku jest mężem Tatiany łączy od wielu lat przyjaźń i sprawy zawodowe. Micielski jest menadżerem najlepszego polskiego koszykarza występującego w NBA. To jemu zawdzięcza znajomość z Tatianą. Micielski i Gortat znają się jeszcze z Łodzi, gdzie mąż Tatiany zaczynał swoją przygodę w drużynie Łódzkiego Klubu Sportowego. Potem przeniósł się do Kutna i grał w tamtejszym AZS WSGK. Michał ukończył Uniwersytet Łódzki. Plotkarskie portale podkreślają, że jest o 6 lat młodszy od swojej żony. I znacznie wyższy. Ambasadorka ŁodziTatiana Okupnik to dziś jedną z najbardziej rozpoznawalnych celebrytek pochodzących z Łodzią. Tu się urodziła, wychowała i wiele lat mieszkała. Zresztą na każdym kroku podkreśla, że jest łodzianką. Jeżdżąc po świecie chce być ambasadorką Łodzi. - Staram się wszędzie mówić o Łodzi - opowiadała nam w wywiadzie Tatiana Okupnik. - W intro płyty „On My Own” wyraźnie słychać jak jestem przedstawiana: pochodzę z Polski i reprezentuję Łódź. W jednej z moich piosenek znajdujących się na tym krążku Łódź jest wymieniana. Tatiana Okupnik urodziła się na Bałutach, i tam spędziła dzieciństwo. - Do dziś jestem wierna Bałutom, tam mam swój łódzki adres - podkreśla piosenkarka. Chodziła do Szkoły Podstawowej nr 101 oraz do szkoły baletowej. Maturę zdawała w XXVIII LO im. Władysława Broniewskiego przy ul. Mostowskiego. A potem skończyła romanistykę na Uniwersytecie Łódzkim. W Łodzi stawiała swoje pierwsze muzyczne kroki. - Zawsze marzyłam tylko o tym, by być związaną ze sceną - mówiła nam w wywiadzie. - Już jak byłam małą dziewczynką to bardzo pociągały mnie występy. Bardzo chciałam zostać baletnicą. Ale ze względów zdrowotnych nie ukończyłam szkoły baletowej. Potem szukałam szczęścia i spełnienia w różnych teatrzykach. Przerodziło się to w śpiewanie. Nigdy nie myślałam o tym w kategoriach popularności. W Łodzi dostała się do amatorskiego zespołu „Carpe Dream”. Została jego solistką. Potem wystąpiła w „Próbach talentu” organizowanych przez Elżbietę Adamiak. Tomasz Boruszczak, dziś rzecznik prasowy Uniwersytetu Łódzkiego, wcześniej dziennikarz Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego, poznał Tatianę, gdy pojawiła się na próbie kabaretu „Chichot 2” w którym Od razu nas urzekła, szukaliśmy młodej, wyrazistej dziewczyny do naszego pierwszego programu kabaretowego „Ciepło-zimno” - wspomina Boruszczak. - Stwierdziliśmy, że to ta dziewczyna, która będzie śpiewała w naszym programie. Była niesamowicie sympatyczna, uśmiechnięta, bardzo inteligenta, ale już wtedy bardzo poważnie podchodząca do swych zadań scenicznych. Szefem tego kabaretu był Jarosław Grzelka. Pamięta, że Tatiana trafiła do nich dzięki Elżbiecie Adamiak. Występowała w prowadzonej przez piosenkarkę giełdzie dla młodych talentów. Elżbieta Adamiak przekazała Jarosławowi Grzelce kartkę z nazwiskami kilku Przesłuchiwaliśmy je - opowiada Jarosław Grzelka. - Dziewczyny śpiewały swoje piosenki, te powszechnie znane. Nasza pianistka Basia zwróciła uwagę na zupełnie inną dziewczynę, śpiewającą wysoko. Mnie zaś od razu spodobała się Tatiana. Miała coś w sobie. I została z się próby do nowego programu. Tatiana spisywała się dobrze, dawała radę. - Przychodziła przygotowana na próby, żyła piosenkami, które śpiewała - dodaje Jarosław Grzelka. - Bardzo poważnie podchodziła do tego co robi. Znała kilka języków. Gdy wyjeżdżaliśmy na jakieś przeglądy to siedziała w pokoju i czytała książki. Była fajna, mocno zakręcona. Kiedy przyszła do nas miała chyba 17 DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIEEra Blue CafeKiedyś tuż przed wakacjami grali koncert w Akademickim Ośrodku Kultury. Nie chciało się im specjalnie występować. Jarosław Grzelka jeszcze dziś pamięta ten występ, choć nie był dobry. Ale traf chciał, że pojawił się na nim Paweł Rurak-Sokal. Usłyszał Tatianę i się zachwycił. Potem spotkali się w wakacje. I tak Tatiana została solistką Blue Postąpiła wtedy bardzo lojalnie, opowiedziała mi o wszystkim - wspomina Grzelka. - My byliśmy amatorami. Tomek Boruszczak i Tomek Lasota pracowali w telewizji, ja miałem własną firmę. Tatiana dostrzegła, że gdy zwiąże się z Blue Cafe to ma szanse na profesjonalną karierę. I ją wykorzystała. Potem się spotykaliśmy. Ale ona wyszła za mąż, wyjechała do USA, kontakt się rozluźnił. Tak zaczęła się wielka kariera „Blue Cafe” i Tatiany Okupinik, która wkrótce stała się jedną z najpopularniejszych polskich wokalistek. Zapamiętano jej charakterystyczny 2001 roku „Blue Cafe” nagrało swój pierwszy singiel „Espaniol”. Zespół otrzymał Fryderyka za najlepszą „Nową twarz polskiej fonografii”. W 2002 roku na festiwalu w Opolu „Blue Cafe” zdobył nagrodę dziennikarzy, a Tatianę wybrano Miss Fotoreporterów. W 2005 roku Tatiana Okupnik zakończyła współpracę z „Blue Cafe” i rozpoczęła karierę solową. 13 kwietnia 2007 roku ukazał się pierwszy solowy album Tatiany Okupnik, „On My Own”. Kolejny, „Spider Web” pojawił się na rynku w maju 2011 roku. Znajdujący się na tym krążku utwór „Been a fool” znalazł się na pierwszym miejscu listy przebojów „Chartbase” w Danii. By nagrać płytę „Spider Web” wyjechała do ubiegłym roku nagrała piosenkę „Na pozór”, która poświęciła zmarłemu przyjacielowi Czarkowi, który 10 walczył z chorobą nowotworową. - Kiedy poznajemy kogoś kto pomimo młodego wieku posiadł mądrość, której wszyscy dookoła będziemy musieli się jeszcze długo uczyć - pisała na swoim profilu na facebooku. - Kogoś, kto zarzucany przez los trudnymi sprawdzianami zachowuje siłę, wolę walki, optymizm i potrafi jeszcze skupić się na drugim człowieku. Kogoś, kto pokazuje, jak bardzo trzeba doceniać chwile. Kogoś, kto starszych od siebie uczy podejścia do życia i śmierci. Zatrzymujemy się, podziwiamy, zaczyna do nas docierać... Dla mnie takim człowiekiem był i jest Czarek. Dla mnie jak i dla wszystkich, którzy się z nim zetknęli, jego obecność w naszym życiu to prezent. Chcę opowiedzieć o moim przyjacielu, bo był i jest wyjątkową osobą, która zmieniła życie wielu ludzi. Mam nadzieję, że utwór „Na pozór” i krótki filmik, który przygotowałam z bliskimi Czarka da Wam uśmiech. Taki, który przyda się właśnie w tych gorszych momentach. Wszyscy bywamy słabi, ale nie to jest ważne. Ważne jak sobie z tym radzimy. Niech moc Czarka będzie z Wami!”.
Tatiana Okupnik od jakiegoś czasu jest bardzo rzadko widywana w polskich mediach. Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej razem ze swoim mężem i dziećmi. Niedawno piosenkarka wyjawiła, że miała spore problemy zdrowotne po urodzeniu dziecka. Artystka opowiedziała o wszystkim na swoim Instagramie. Tatiana Okupnik opowiedziała o problemach ze zdrowiem Kilka dni temu na profilu piosenkarki pojawiły się nagrania, podczas których Tatiana Okupnik ujawniła zaskakujące fakty ze swojego życia. Jak się okazuje, miała poważne problemy zdrowotne, które spowodowane były komplikacjami poporodowymi. Wokalistka musiała mierzyć się ze wstydem, który od lat odbierał jej odwagę. Nigdy nie opowiedziała o tym, co jej dolegało, aż dotąd. A nie jest to rzadka dolegliwość! Wiele kobiet, które urodziły dzieci, z pewnością znalazły wsparcie w szczerych wyznaniach Okupnik na Instagramie. Do czego przyznała się piosenkarka? Tatiana Okupnik miała komplikacje poporodowe Pierwsze problemy Tatiany Okupnik pojawiły się tuż po pierwszym porodzie, czyli cztery lata temu. Była jurorka programu „X Factor” po urodzeniu Matyldy zmagała się ze sporymi komplikacjami. Problemem gwiazdy była defekacja. Od czasu porodu była to głęboko skrywana tajemnica, której bardzo się wstydziła. Dopiero rok temu, po trzech latach męczarni, zdecydowała się na operację. Dlaczego tak późno? Wstydziłam się swoich komplikacji poporodowych, bo przecież jestem wokalistką. […] Sama czasami nie pozwalałam sobie na słabości i ciągle ten perfekcjonizm głupi nie pozwalał mi się pokazać w tych słabszych momentach albo bagatelizowałam to, albo uciekałam od mówienia o trudnych tematach – oznajmiła Tatiana Okupnik. Była wokalistka „Blue Cafe” opowiedziała, jak wyglądała jej droga do podjęcia się operacji. W międzyczasie lekarze zapewniali ją, że za niedługo wszystko będzie w porządku. Problem jednak nie mijał… Na początku nie wiesz, o co chodzi, może myślisz, że to po porodzie, że to tak początek, że wszystko do siebie dojdzie. Chodzisz do jednego lekarza, który był przy porodzie, a on mówi, że wszystko w porządku wszystko będzie dobrze, to kwestia kilku miesięcy. Potem dostajesz jakieś tabletki, serię tabletek, żeby defekacja przebiegała delikatnie – szczerze wyznała piosenkarka. Tatiana Okupnik nie zamierza już dłużej ukrywać tak ważnych spraw. Chce uświadomić kobiety, że takie rzeczy się zdarzają i nie należy się ich wstydzić i bagatelizować, ponieważ to normalne wypróżnianie powinno być dla każdego człowieka codziennością. Widzicie? To jest coś normalnego, my codziennie chodzimy nawet kilka razy do toalety, a mam problem, żeby opowiedzieć to tak po prostu prosto z mostu, bo właściwie od pierwszego porodu do zeszłego roku do września, kiedy wreszcie zdecydowałam się na operacje, która była potrzebna. Nie mogłam się załatwiać – powiedziała otwarcie Tatiana Okupnik. Wszystkie filmy opowiadające o przeżyciach Tatiany Okupnik znajdziecie na instagramowym koncie piosenkarki. Zobacz także: Tatiana Okupnik zyskała ogromną popularność w Polsce jako wokalistka Blue Cafe o niesamowicie charakterystycznej barwie głosu. Przez lata była obserwowana przez rodzime media, jednak od kilku lat stroni od rozgłosu i wycofała się z życia... Dawno nie widziana piosenkarka pojawiła się ostatnio na koncercie Beyonce i Jaya-Z w Warszawie. Okupnik zabrała ze sobą męża i pochwaliła się wspólnymi zdjęciami na Instagramie.
Była wokalistka "Blue Cafe", Tatiana Okupnik od kilku lat żyje z dala od show biznesu. W całości poświęciła się rodzinie -nie pojawia się w telewizji, nie wydaje nowych piosenek ani płyt. Ku zaskoczeniu fanów, na swoim Facebooku opublikowała właśnie urocze zdjęcie z informacją, że... urodziła drugie dziecko! Wygląda na to, że swoją drugą ciążę udało się jej utrzymać w całkowitej tajemnicy. Matylda ma brata - taki komunikat ogłosiła gwiazda tuż po porodzie. Wokalistka zdradziła też imię maleństwa. Młodszy brat 2-letniej Matyldy otrzymał imię Tymon. Przypomnijmy, że pierwszą ciążę piosenkarka także ukrywała do samego rozwiązania. Obecnie mieszka w Waszyngtonie, gdzie przeprowadziła się w 2013 roku wraz z mężem, Michałem Micielskim. Szczęśliwym rodzim serdecznie gratulujemy i życzymy wszystkiego najlepszego! Zobaczcie pierwsze zdjęcie małego Tymona.
Tatiana Okupnik szczerze o traumie po porodzie: jakby twoje ciało było tylko inkubatorem 27 kwi 20 20:55 Ten tekst przeczytasz w 3 minuty Tatiana Okupnik kilka lat temu wycofała się z show-biznesu, żeby w pełni poświęcić się rodzinie. Teraz wokalistka i mama dwójki dzieci wyznała, że myśli o powrocie na scenę. W nagraniu na Instagramie opowiedziała także o problemach ze zdrowiem, z jakimi borykała się po obu porodach. Foto: MW Media Tatiana Okupnik Tatiana Okupnik popularność zyskała dzięki występom z zespołem Blue Cafe. Potem przyszedł czas na karierę solową. W 2013 roku wyszła za mąż za Michała Micielskiego (managera Marcina Gortata). Para wychowuje dwoje dzieci, 4-letnią Matyldę i 2-letniego Tymona. Artystka rzadko zaprasza fanów do swojego życia prywatnego, jednak teraz pozwoliła sobie na intymny wpis na Instagramie. Tatiana Okupnik w opublikowanym nagraniu wideo opowiedziała o problemach zdrowotnych po porodach. 6-minutowy film to wyznanie pełne emocji. Polecamy: Dramat polskiej blogerki. Anna Skura o problemach po porodzie Tatiana Okupnik Tatiana Okupnik o traumie po porodzie: muszę w końcu zwalczyć w sobie wstyd Tatiana Okupnik wyznała, że wstydziła się dotychczas mówić o swoich doświadczeniach z macierzyństwem. Wokalistka zwróciła również uwagę, że od lat show-biznes wywiera na artystki presję wyglądu. A każda mama wraca do formy w swoim czasie. Czytaj też: Robert Lewandowski o porodzie Anny Lewandowskiej Artystka ze szczegółami opisała dolegliwości, z którymi się zmagała. Podczas nagrania nie kryła łez. Tatiana Okupnik ma nadzieję, że swoim wyznaniem doda otuchy innym matkom, które borykały się z podobnymi kłopotami po ciąży. Fanki Tatiany Okupnik doceniają jej odważne wyznanie. Trzeba przyznać, że Tatiana Okupnik wykazała się sporą odwagą, by w taki sposób opowiedzieć o swoim zdrowiu. Trzymamy kciuki za jej powrót na scenę muzyczną. Zobacz także: Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Data utworzenia: 27 kwietnia 2020 20:55 To również Cię zainteresuje
Finał "Tańca z gwiazdami” śni ci się już po nocach? Nie, nie. Chciałabym spokojnie spać i nie mieć żadnych snów, żeby się w końcu wyspać. Intensywnie trenujecie? My bardzo dużo pracowaliśmy od samego początku. Dopiero niedawno sobie uzmysłowiłam, że to już czwarty miesiąc! To było trochę jak obóz przetrwania. Czasem byłam tak wykończona, że najchętniej wyszłabym z sali, pojechała do domu i odpoczęła. Wiadomo, że to z jednej strony wysiłek fizyczny, a z drugiej ogromne emocje – zarówno podczas występów przed publicznością, jak i na treningach. Czujesz już na tym etapie mocną rywalizację wiszącą w powietrzu? Zupełnie się nad tym nie zastanawiam, bo nie chcę generować niepotrzebnych negatywnych emocji. Wydaje mi się, że teraz lepiej skupić się na tym, co mamy do przygotowania, a jest tego bardzo dużo, ponieważ pierwszy raz zatańczymy trzy choreografie – w tym freestyle. Jaki będzie wasz freestyle? Opierając się na muzyce filmowej i kultowych bohaterach, chcemy z Tomkiem opowiedzieć historię naszego udziału w tym programie, bo to była górka, dołek, górka, dołek i tak cały czas. Fajnie jest być ze sobą, gdy wszystko się dobrze układa, ale schody pojawiają się, gdy przychodzą gorsze momenty. My tego doświadczyliśmy. Mam nadzieję, że widzowie będą mogli odnieść ten taniec do różnych momentów w swoim życiu. Dodatkowo, skupimy się też trochę na niedoścignionych marzeniach, bo przecież każdy z nas przychodząc do tego programu, czegoś pragnął. Liczę, że to, co chcemy przekazać, będzie czytelne – a zadanie jest niełatwe, bo musimy to zrobić tylko za pomocą ciała. Nie planujesz zaśpiewać podczas finałowego występu? Nie. Już raz śpiewałam w programie, tańcząc quickstepa z Rafałem Maserakiem i mi wystarczy. Nie chcę się powtarzać. Wydaje mi się, że wszyscy wiedzą, że jestem wokalistką i nie muszę tego w żaden sposób podkreślać. Zdecydowałam się na udział w Tańcu z gwiazdami” po to, by nauczyć się wyrażać emocje ciałem i niech tak też będzie w finale. O tobie od początku tej edycji mówiło się jako o faworytce. To duże obciążenie? Wiele razy pytano mnie, czy mnie to nie stresuje, ale szczerze ci powiem, że wolałam się nad tym nie zastanawiać. Wiedziałam po prostu, że w każdy piątek chcę wejść na parkiet i zatańczyć przed publicznością. Sama chciałam się dobrze bawić, ale też zależało mi, żeby dać widzom radość lub wzruszenie. I to było dla mnie zawsze najważniejsze, a nie to co o mnie mówiono czy pisano. Wydaje mi się, że nazywanie mnie faworytką tej edycji było po pierwsze krzywdzące dla innych uczestników, a po drugie – nieprawdziwe. W tym programie nigdy niczego nie wiadomo – wszystko może się zdarzyć. Nie ukrywam natomiast, że gdy ktoś cię chwali i docenia twoją pracę, to jest miło. Trzeba tylko mocno stać na ziemi, nie dać się ponieść tym emocjom i nie zatracić się w tych komplementach. Były momenty, w których bałaś się, że odpadniesz? Jeśli masz na myśli stanie na końcu odcinka na schodkach i czekanie na werdykt, to też jakoś specjalnie się na tym nie skupiałam. Gdybym odpadała, to nic by się nie stało – po prostu szybciej zakończyłaby się ta przygoda. Oczywiście tego nie chciałam, bo marzyłam o tym, żeby zatańczyć wszystkie choreografie i jestem bardzo szczęśliwa, że doszliśmy do finału. Jednak nie będę ukrywała, że gdy złamałam żebro w trakcie jednego z treningów, to poważnie zastanawiałam się nad rezygnacją z programu. Było aż tak źle? Zaraz po tym jak to się wydarzyło, byłam przekonana, że dotrwam do piątku, zatańczę, a później zobaczymy, jak to będzie. Okazało się jednak, że to nie takie łatwe i zaczęłam myśleć nad odejściem z "Tańca z gwiazdami”, bo wiedziałam, że nasz taniec straci na jakości. Nasza relacja z Tomkiem stała się też wtedy bardzo napięta, bo on nie do końca wiedział, jak się w tym wszystkim odnaleźć i te treningi były bardzo trudne. Z jednej strony Barański chciał ćwiczyć, a z drugiej – widział, że moje ciało jest beznadziejne - w gorsecie, w bandażach. Masakra! Dodatkowo tabletki przeciwbólowe mnie otumaniały i cały dzień uczyłam się czegoś, co wcześniej potrafiłam opanować w godzinę. Myślałam, że go uduszę, bo strasznie mnie denerwował, ale zobaczyłam wtedy w jego oczach małego chłopaka, który marzy o wygranej. To jak ci się udało poradzić z tym wszystkim i jednak zostać w programie? W "Tańcu z gwiazdami” występujemy w parach i wiem, że gdyby nie Tomek, nie doszłabym tak daleko i z drugiej strony – gdyby nie ja, on też by nie wystąpił w finale. I choć w pierwszych dniach po kontuzji myślałam, że go uduszę, bo strasznie mnie denerwował, to zobaczyłam wtedy w jego oczach małego chłopaka, który marzy o wygranej. Tomek brał udział już w kilku edycjach tego programu, ale nigdy nie dotarł tak daleko. Zrozumiałam więc, że nie mogę mu tego zrobić i zrezygnować w tym momencie. Zacisnęłam zęby i postanowiłam tańczyć dalej! Chyba nie żałujesz decyzji? Oczywiście, że nie! Bardzo często dzieje się tak, że z doświadczeń, które na początku wydają nam się bardzo negatywne, wychodzi coś pozytywnego. Przetrwaliśmy z Tomkiem ten trudny czas po kontuzji i dzięki temu możemy cieszyć się z tego, że jesteśmy w finale. Mam teraz ogromną satysfakcję z tego, że nie odpuściłam i się nie poddałam. Ty chyba generalnie lubisz stawiać czoło wyzwaniom. Przed udziałem w „Tańcu z gwiazdami” też uległaś poważnej kontuzji. Tak! Gdy po raz kolejny zaproponowano mi udział w tym programie, chodziłam jeszcze o kulkach i sporo czasu spędzałam w szpitalu. W ramach żartu powiedziałam lekarzom, że będę tańczyć, a oni wytłumaczyli mi, że to bardzo dobry pomysł, bo organizm, który jest w niedyspozycji, poza lekami i rehabilitacją, potrzebuje mocnego bodźca psychicznego. Na początku pomyślałam, że chyba muszę wysłać ich na wizytę u psychiatry, ale potem doszłam do wniosku, że nie mam niczego do stracenia, a może rzeczywiście mi to pomoże. Mimo że się bardzo bałam pierwszych treningów, to zdecydowałam się podjąć to wyzwanie. Mam teraz w domu dwie srebrne kule i chyba je sobie oprawię w ramkę, żeby przypominały mi, że warto mieć pozytywne podejście do życia (śmiech). Także jak złamałam to nieszczęsne żebro, to pomyślałam sobie, że kolejny raz los wystawia mnie na próbę i muszę sobie z tym poradzić. W końcu przyszłam do tego programu, po to, żeby walczyć ze swoimi słabościami. W programie przylgnęła do ciebie łatka perfekcjonistki. Rzeczywiście nią jesteś? Szczerze? Nie znam perfekcyjnych ludzi. Każdy z nas, robiąc coś, chce włożyć w to całego siebie i pokazać się z jak najlepszej strony. Uważam, że to nie jest wada – to naturalne. Wszyscy natomiast popełniamy błędy i nie ma idealnych ludzi. Wydaje mi się, że w "Tańcu z gwiazdami” pokazałam też tę swoją kruchą stronę. Gdy pierwszy raz tańczyliśmy z tym moim cudownym złamanym żebrem, to zaczęły lecieć mi łzy ze wzruszenia i nie chciałam zakładać żadnej maski. Niczego nie udawałam i nie chciałam ukrywać swoich emocji. Zauważyłam, że ogromnie wzrosła ta fala życzliwości, o której często opowiadam. Codziennie spotykam obcych ludzi, którzy mnie wspierają. Ale jakoś szczególnie też nie epatowałaś swoją kontuzją. Nie chciałaś się użalać nad sobą? Na początku powiedziałam Tomkowi, że nie chcę, żebyśmy mówili o moim złamanym żebrze, bo występujemy przecież w programie rozrywkowym i widzowie chcą obejrzeć piękną bajkę, a te wszystkie rzeczy dookoła ich nie interesują. Poza tym strasznie nie lubię takich sytuacji, kiedy ktoś mówi, że jest nieszczęśliwy i prosi o smsy. No ale jak się rozryczałam po zatańczeniu walca i nie było wiadomo, co się dzieje, to Barański pod wpływem emocji zadecydował, że powie o wszystkim. Byłaś na niego zła? Z perspektywy czasu wiem, że dobrze, że tak się stało. Być może dzięki temu widzowie zobaczyli, że nie odpuszczamy, walczymy i postanowili dać nam szansę. Zauważyłam też, że ogromnie wzrosła ta fala życzliwości, o której często opowiadam. Codziennie spotykam obcych ludzi, którzy mnie wspierają. Parę dni temu byłam u lekarza, podeszła do mnie starsza pani i zapytała: "Pani Tatianko, jak to żeberko? Da pani radę w piątek?”. (śmiech) A niedawno w sklepie zaczepiła mnie mama z kilkuletnią córka, która powiedziała mi, że chciałaby, żebym wygrała i że wysyła na mnie smsy za swoje kieszonkowe (śmiech). Takie momenty są fantastyczne. Dają mi dużo pozytywnej energii i siły! Plan na piątek to zwycięstwo? Skłamałbym mówiąc, że nie chciałabym wygrać, ale to nie jest żaden plan. Wydaje mi się, że w ostatnim odcinku nie chodzi już o sam taniec i o to, jakie fikołki zrobimy, ale głównie o emocje – o to, żeby opowiedzieć jakąś magiczną historię i trafić do widza. Chcę się dać ponieść temu piątkowi! Taki moment zdarza się raz w życiu i nigdy więcej do niego wrócę. Kończy się moja czteromiesięczna przygoda z tym programem – długa i bogata w różne odcienie: od złości do uniesienia i wielką radość. Nigdy już nie wystąpię w "Tańcu z gwiazdami”, więc chcę cieszyć się tym do końca. Drugie miejsce będzie dla ciebie też nagrodą czy porażką? Ja sam udział w finale traktuję jak nagrodę! Dojście do tego momentu to nie tylko kwestia tego, że ktoś dobrze tańczy, ale przede wszystkim to wyraz sympatii telewidzów i z tego trzeba się cieszyć. Dam z siebie wszystko i wyląduję na tym miejscu, na które sobie zasłużę. Liczysz, że piątkowym występem zasłużysz sobie na cotygodniową porcję hamburgerów? Oczywiście! Nawet jakbyśmy dostali same trójki za występ, to i tak pojadę na hamburgera (śmiech). O co w ogóle chodzi z twoimi cotygodniowymi wizytami w fast foodach? (śmiech) Ja po prostu bardzo lubię jeść. I zawsze po takim wysiłku, jakim są koncerty czy występ w "Tańcu z gwiazdami”, muszę dostarczyć mojemu organizmowi dużą dawkę jedzenia. Program kończy się w nocy, więc wychodzimy ze studia przed północą i jednym miejscem, w którym można zjeść jest niestety tylko jakiś fast food. Jedzenie daje mi olbrzymią radość, a odchudzanie się to nigdy nie była moja bajka. (śmiech) Wyobrażasz sobie jak to będzie po finale? Będziesz tęsknić za programem? Przede wszystkim potrzebuję odpoczynku. Nigdy nie przeczołgałam tak swojego organizmu, nigdy nie spędziłam tylu godzin na treningach. Nie lubię chodzić na siłownię, nie lubię biegać i jestem raczej pod tym względem leniem. Ten czas był mi bardzo potrzeby, ale taktuję to jako przygodę, która skończy się w piątek. Podejrzewam, że na początku będę się dziwnie czuła bez tańca. Pewnie obudzę się w sobotę i zdziwię się, że nie muszę iść na trening. Dlatego chcę jeszcze teraz jak najwięcej czerpać z tego, żeby później nie użalać się i mówić, jak bardzo brakuje mi treningów. Śmieję się, że odkąd wzięłam ślub, to się rozwodzę (śmiech). W związku z tym nie robi to już na mnie większego wrażenia. Ty w programach rozrywkowych wystąpiłaś we wszystkich możliwych rolach – prowadzącej, jurorki i uczestniczki. Które z tych doświadczeń było najciekawsze? Nie zastanawiałam się nad tym pod tym kątem. Na pewno najwięcej emocji przyniósł mi "Taniec z gwiazdami”. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że taki cekiniasto-frędzlowaty program może spowodować, że się tyle razy wzruszę, ucieszę i podniecę. Podobnie jak na scenie, opowiadałam tu co piątek jakąś historię. Na koncertach robię to za pomocą muzyki i słów, a tutaj mam do czynienia z bardzo intymną sytuacją, bo muszę to robić ciałem. To tańczenie jest chyba nawet bardziej rozbierające niż śpiewanie. W związku z tym, gdybym miała powiedzieć, który program wywarł na mnie największe wrażenie, to zdecydowanie "Taniec z gwiazdami”. Miałam tu takiego rollercoastera, tyle się wydarzyło – niesamowite przeżycie! Foto: Materiały prasowe Dużo mówi się o tym, że wrócisz do roli jurorki – tym razem w "The Voice of Poland”. Prawda to? Pomidor. (śmiech) Tyle rzeczy czytam na swój temat, że chyba pomidor jest jedyną słuszną odpowiedzią. To co planujesz w najbliższej przyszłości? Śpiewasz w jednej ze swoich piosenek, że życie jest rejsem. W którą stronę niesie cię teraz fala? Na pewno w muzyczną, bo już bardzo za nią tęsknię! Niebawem będę koncertować, a poza tym powoli zaczynam pracę nad materiałem na moją następną płytę. Absolutnie nie myślę jeszcze o jej wydaniu, ale chcę już pisać, komponować i śpiewać nowe piosenki. Wprost nie mogę się tego doczekać! Nie planujesz przeprowadzki do Stanów Zjednoczonych? Bo co jakiś czas takie informacje pojawiają się w mediach. Żyję tam, gdzie chcę lub gdzie muszę. Teraz sporo czasu spędziłam w Warszawie, bo tutaj nagrywaliśmy "Taniec z gwiazdami”. Natomiast moimi bazami są Łódź i Waszyngton. Musimy z mężem dzielić nasze życie na dwa państwa i w związku z tym często latamy – raz więcej czasu spędzamy w USA, raz w Polsce. Jak reagujesz na te medialne doniesienia o rzekomej przeprowadzce, o rzekomym rozwodzie. Śmieszy cię to czy denerwuje? Śmieję się, że odkąd wzięłam ślub, to się rozwodzę (śmiech). W związku z tym nie robi to już na mnie większego wrażenia. Zresztą też nie czytam portali plotkarskich, ale od czasu do czasu ktoś mi donosi o kolejnym rozwodzie (śmiech). Nie ma sensu na to reagować, trzeba się cieszyć z tego, co się ma. Po płycie "Blizna” wnioskuję, że gdy chcesz powiedzieć coś więcej o swojej prywatności, piszesz o tym w swoich tekstach, a nie opowiadasz o tym kolorowej prasie? Raczej tak. "Blizna” to moja pierwsza tak bardzo osobista i śpiewana po polsku płyta. Wcześniej w tekstach też przemycałam różne treści, ale w związku z tym, że były po angielsku, to może gdzieś to umykało. Teraz pierwszy raz opowiedziałam wszystko wprost i czytelnie. Wynikało to z tego, że fajnie poczułam się w prywatnym życiu i zyskałam siłę do tego, by mówić o tym, co chcę. Czyli żeby dowiedzieć się czegoś nowego o tobie, pozostaje czekać na kolejną płytę? Tak, chyba tak! (śmiech)
tatiana okupnik z mężem